Pokaż naszamucha.blogspot.com na większej mapie

poniedziałek, 18 listopada 2013

Ciechanów, 16 listopada 2013



Miałam taką potrzebę pojechać gdziekolwiek. Ze wszystkich miejsc, które są dość blisko, najbardziej sensowny wydał mi się Ciechanów.

Ciechanów jest świetny na jednodniowy wypad. Spokojnie można zobaczyć i zamek i farę i rynek w 3-4 godziny.

Ale Ciechan daje radę też na dwa dni. To dla tych, co muszą zażyć chilloutu. Wieczorem miło jest się przejść do knajpy przy browarze. W końcu nie można opuścić Ciechanowa bez wypicia Ciechana. A zapewniam, że spacer ten będzie giga chilloutowy, bo na ulicach Ciechanowa nie ma NIKOGO! Zwłaszcza wieczorem. Naprawdę. Tak wyludnionego miasta nie widziałam jeszcze.

Ciechanów nocą

No bo rzeczywiście, przez wiele lat nic się tu nie działo. Gdyby nie zamek, fara i ratusz (a, i jeszcze jedna secesyjna kamienica) (no i browar), Ciechanów byłby naprawdę największym zadupiem kraju. Obok ruder i drewnianych chałup wyrasta Ci nagle jeden z najsłynniejszych zamków w Polsce. To jest poniekąd niesamowite.

centrum miasta

centrum miasta II

Dodam jeszcze, że poza głównym deptakiem, ulicą Warszawską (gdzie jest jeden bar, pizzeria i jakieś cukiernie), trudno znaleźć jakieś miejsce, żeby usiąść. Zwłaszcza w niedzielę.

Muszę więc przyznać, że uroku to miasto specjalnego nie ma. Ale nie można powiedzieć, że nie ma tam NIC. Wszak Ciechanów nie jest Krakowem.

Jest przede wszystkim zamek. Znany wszystkim, którzy choć raz wypili Ciechana. W zamku pan przewodnik co godzinę prowadzi na baszty. A na baszty wiodą baardzo strome schody. Jeśli ktoś nie lubi zakwasów, nie polecam. Przewodnik basztowy za to ma taką cechę, że... nic nie mówi :) pozazdrościć fachu.
w środku baszty

Zamek w Ciechanowie


Poza możliwością zwiedzenia baszt na zamku jest też wystawa. Nie jest zbyt obszerna. Muszę powiedzieć jednak, że jest to chyba najfajniej zrobiona interaktywna wystawa jaką widziałam. Ekrany dotykowe, lasery, zdjęcie sobie można zrobić i od razu na maila komuś posłać, no czad.

Zamek tak w ogóle jest częścią Muzeum Szlachty Polskiej. Innym oddziałem jest budynek stojący na końcu ulicy Warszawskiej. Nie zobaczy się tam jednak wystawy dotyczącej szlachty polskiej. Jest dużo wypchanych zwierząt, rzeźby ludowe (nie wiem czy wiecie, ale rzeźbą ludową jest na przykład figura Ursusa z bykiem z Quo Vadis) i jeszcze jedna rzecz, która naprawdę była ciekawa. Wystawa miniatur narzędzi ludowych. Jest coś takiego w miniaturach (np też w małych pieskach), że przyciągają spojrzenie.

Muzeum Szlachty Polskiej

No i są też dwa późnogotyckie kościoły. Fara, która stoi blisko Farskiej Góry (tam stał XI wieczny gród). Kościół farny pw. NMP jest bardzo ładną budowlą. W XX wieku jednak maczał przy niej palce Stefan Szyller. Dodano wtedy taką śmieszną folklorystyczną polichromię.

fara ciechanowska - czyli kościół pw. NMP

Innym kościołem jest dawny przyklasztorny kościół św. Tekli. Tam uwagę zwraca ładna brama dzwonnica przy wejściu na teren kościoła.
20-wieczna polichromia

kościół pw. św. Tekli i brama dzwonnica


A ostatnią rzeczą, która zwróciła moją uwagę, jest osiedle znajdujące się bliżej dworca niż centrum. Zdziwiło mnie nieco, bo takie charakterystyczne bloki z dachówką bardziej przypominały mi osiedle poniemieckie, których dużo jest na przykład w Pile. No i fakt. Osiedle, czyli tak zwane ,,Bloki" to niemieckie osiedle z 1940. Jeśli ktoś chce zwiedzić Piłę, a nie ma czasu jechać tak daleko, może zwiedzić okolice dworca ciechanowskiego i już. Więcej w Pile nie ma.

tzw "Bloki"

Taki to jest zatem Ciechanów. Nawet polecam.
Szlachcic polski
św. Piotr ze swoim atrybutem, czyli herb miasta
Godziny otwarcia IT :/ bardzo dziwne
neogotycki ratusz na rynku - H. Marconi

Ciechanów leży nad tą właśnie rzeką
więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/109545234949493190291/Ciechanow#

niedziela, 10 listopada 2013

4 lutego 2012, Burgos

Był taki wyjazd kiedyś. Rok temu ponad już. Wybrałam się z Igłą, Ewą i Łukaszem na wyjazd objazdowy do Hiszpanii. A że zima była, to musi być zimno.

Nikt nie uprzedzał nas, że Burgos w zimę to trochę zły pomysł. Burgos to takie hiszpańskie Suwałki. Najzimniejsze miejsce tego kraju.

I rzeczywiście! We wcześniejszym Bilbao - nawet ciepło. W późniejszym Valladolid - 15 stopni i słońce. W Burgos - śnieg i sparaliżowana cywilizacja. Nie mogliśmy się wydostać stamtąd potem. 3 godziny opóźnienia autobusu.

taki był śnieg właśnie

i taki lód
Nasze perypetie towarzyskie też były niczego sobie. W Burgos gościł nas pewien pan z couchsurfingu. Na imię mu było Jose ale ksywę miał Zar. Istny diabeł z tego Zara. Strach nas nawet obleciał, czy może jest ostrym metalem i nas spali rytualnie. Na jego wycieraczce widniał napis: WELCOME TO HELL.

Nic nam nie uczynił jednak. Co więcej okazało się, że był łagodny jak baranek i przesympatyczny. Niezły kontrast patrząc na naszych poprzednich ,,miłych" hostów z Santander. Ale nie wspomnę.

Jose pierwszej nocy zaproponował nam pójście na koncert. Metalowy oczywiście. Poszłam z Ewą. Piłyśmy bardzo zwodnicze piwo, które rzuca człowieka na kolana (mnie). Nazwy trunku (i kilku innych rzeczy tego wieczoru) niestety nie pamiętam. Ewa za to trzymała fason. Olga z Łukaszem, niczym stare dobre małżeństwo, pozostali w domu i gotowali zupę z torebki.

Następnego dnia Jose nie próżnował, lecz my... tak. Tak, bo zmęczyliśmy się zwiedzaniem wśród śniegu. Zostaliśmy w jego domostwie. A domostwo to miało wielkie możliwości. Wtedy to właśnie poznaliśmy Guitar Hero. Były też rzutki i inne rozrywki.

Łukasz - prawdziwy guitar hero

Wcześniej w ramach podzięki i integracji z hostem ugotowaliśmy im obiad - typową strawę - parówkę z cebulą (wbrew pozorom to wspaniała potrawa. Znana w moich kręgach).

Z Zarem, Zarową i parówką z cebulą

Proszę ja Was, w ramach couchsurfingu była to wizyta idealna, nie ma co.

A żeby było jeszcze idealniej, dodam że miasto jest nie najgorsze. Burgos słynie przede wszystkim z katedry. Katedra pw. św. Marii to wspaniała gotycka budowla wpisana na listę UNESCO. No i fakt, robi wrażenie. I na zewnątrz i wewnątrz. Zalecam nie opuszczanie Burgos bez wejścia do katedry. W środku znajdziecie prawdziwy labirynt. Trzeba iść ustaloną trasą, żeby niczego nie pominąć. A w środku  moc niezwykłych ołtarzy - gotyckie, renesansowe, barokowe.. takie, śmakie i owakie.

Katedra w Burgos
Ale najważniejszą atrakcją katedry jest pochowany tam bohater narodowy - Cyd (czasy rekonkwisty itd), wzór cnót rycerskich i wszystkiego co najlepsze. Wszyscy studenci iberystyk i ILSu znają Cantar del mio Cid czyli Pieśń o Cydzie, a wszystkie dzieci w Hiszpanii znają bajkę o Cydzie, ta na youtubie: http://www.youtube.com/watch?v=_9hmKii1IQo

Pomnik Cyda
Plac Cyda
Burgos jest też jednym z najważniejszych miast na francuskiej drodze św. Jakuba. Stąd charakterystyczne żółte strzałki i pomnik zamęczonego wędrówką pielgrzyma. Chyba wyglądałyśmy podobnie z Ewą i Magdą na naszym Santiago, coś czuję.

Buen Camino
Pomnik zmarnowanego pielgrzyma

Jest też starówka, do której prowadzi bardzo ładna brama średniowieczna de Santa Maria. W jej niszach znajdują się figury różnych ważnych osób dla historii Kastylii.

Brama de Santa Maria

Nie zdecydowaliśmy się na Muzeum Ewolucji, które niezmiernie polecał nam Zar. Jakoś tak..  za drogie i w ogóle. Bardziej spodobał nam się pomysł Muzeum Historii Miasta Burgos. Niewiele pamiętam z tego muzeum. Chyba tylko jedną rzecz - Jesucristo de Burgos w charakterystycznej sukience.

Jesucristo de Burgos

Na koniec dodam, że idąc w stronę katedry od przystanku natrafiliśmy całkiem przypadkiem na niewielki gotycki kościółek pod wezwaniem św. Lesmesa (św. Adelelm z Loudon). Wchodzimy, żeby się ogrzać a tam na środku piękny sarkofag tego właśnie świętego, który okazuje się być patronem miasta Burgos.

kościół św. Lesmesa patrona Burgos
sarkofag z ciałem św. Lesmesa

Zdecydowanie warto jest do Burgos zajrzeć. Może nie w zimę tylko...



Prawdziwy hit - kufer Cyda! 
MY z Cydem
Aleja platanowa

Fotografia w skoku w Burgos

Łukasz w jaju

wtorek, 5 listopada 2013

Żory, 8 czerwca 2013



W Żorach nie byłam tylko 8 czerwca, o nie.
W Żorach to bywa tydzień albo częściej połowa mieszkańców Jastrzębia-Zdroju. Teraz to się zmienia nieco, ale wiele lat sytuacja była taka, że w Jastrzębiu to supermarketu nie było żadnego. W Żorach za to 5. A nieważne jest to, że Jastrzębie jest 2 razy większe od Żor.

No ale jak to bywa z miastami, które całe życie ma się koło siebie, opisuję je dopiero po 24 latach.

Proszę państwa, oto Żory.

Bardzo spoko miasto. W odróżnieniu od Jastrzębia ma i stare miasto i rynek. Historia Żor sięga średniowiecza, a dokładnie roku 1258, kiedy to Żorom zostają nadane prawa miejsce (na prawie magdeburskim). Do dziś zachowany jest układ urbanistyczny Żor.

Nazwa Żor to naprawdę Żary, ale.. po śląsku :) Mamy więc Żory.

Najciekawszymi miejscami są:

Rynek 



Gotycki kościół św. Filipa i Jakuba

 

Proszę, można nawet sobie z Jakubem zrobić zdjęcie jak pielgrzym z pielgrzymem.



Najbardziej urokliwym miejscem za to jest chyba ulica Murarska, gdzie zobaczyć można wiele drewnianych domów ustawionych w szeregu.



Chyba warto czasem przejść się na spacer (albo na lody chociaż) w mieście, do którego zajeżdża się głównie na zakupy albo do dentysty :)

niedziela, 3 listopada 2013

Stafford, 16 lipca 2012

Nieco już po czasie wracam do Anglii, ale przypomniało mi się ostatnio, że nie opisałam pewnego miejsca, które zwiedziłam w 2012.



Stafford to dość małe miasto (ok. 60 tys mieszkańców). I wcale nie jest przesiąknięte zabytkami. My (ja, Ewa i Kamil) trafiliśmy tam na sam koniec naszego wypadu do Anglii. Stafford było blisko Stoke-on-trent. Uskuteczniliśmy tam zatem krótki ale urokliwy spacer.

 

Jest kilka ciekawych uliczek, typowych dla angielskich miast w tej części kraju. Gotycki kościół, ratusz.. takie tam.

Ale to, z czego słynie Stafford, to największy w Anglii dom o konstrukcji szkieletowej. Takie domy są bardzo rozpowszechnione w Anglii. Można więc powiedzieć, że jest to coś. Nie nic bynajmniej.


Dom ten zwie się Ancient High House a i nawet kręcili tam Dumę i uprzedzenie w 1995 :) Sceny w Londynie dokładnie.

Galeria ze Stafford: https://picasaweb.google.com/109545234949493190291/Stafford#