Pokaż naszamucha.blogspot.com na większej mapie

niedziela, 7 marca 2010

Madryt, 22 lutego i 27 lutego


Każdy wie, że są dwa Madryty. Równym sposobem, są też dwa USA. Wiem, że to może być szok, człowiek jednak jest w stanie oswoić się z tą myślą. Niestety też, potem zaczyna się wszystko mieszać, bo dwa Madryty są dość podobne do się. Nie zamierzam komplikować sprawy i ustalmy na potrzeby posta, że jest jeden Madryt.

Simplemente, w Madrycie byliśmy razy dwa. W drodze do Baezy i w drodze z Baezy. A podróżnikami znów: Jam, Ewam, Łukaszym i Barym.

Maaaaa-aaaa-a- DRYYYYT!! (śpiew operowy)! Madryt stolica! Madryt królestwo Hiszpanii! Madryt kwintesencja hiszpańskości! Na górze pranie, na dole mycie, Madryt, życie jak w Madrycie!!

A gdzież tam! Chcecie Madrytu? Chcecie zdjęcia z lampą błyskową? A proszę bardzo, tylko potem nie do mnie. Otóż, Madryt. Racja też, że na złą pogodę trafiliśmy. Nie chcę mówić, że nie urzekł mnie, czy że mi się nie podobał, ale.. nie ma tam tej hispadnidad, której szukam (wszędzie, w Jastrzębiu też).

To zaraz o nim, a najwiepierwej o tym, jak to nie jednego kamrata spotkaliśmy na swej drodze. Bareczek wytrzasnął kolegę z Madrytu na potrzebę atrakcji. I to nie raz, bo dwa. Za pierwszym, Alan (który nawet gdyby nie nazywał się Alan, byłby Alanem z ksywy, a zabawiał nas chłopczyk równo. Takich ludzi można spotkać tylko na couchsurfingu. Pozował pięknie do każdego zdjęcia, uwielbiłam go za to.), za drugim.. hm, jak on miał na imię? A! Diego, no włąśnie, ale chłopaki same się poszły bawić, nie wiadomo wiele o Diegu.

My tu Diegu Diegu, a hitu prawdziwego nie przywołałam. Ilona!!! Ave Ilona! Nie można się dziwić na powstanie kultu Ilony. Zawdzięczamy jej życie, bo gdyby nie ona, nie żylibyśmy już, na pewno. Ugościła nas pięknie w czeluściach Madrytu, wstała o 4.30 rano, nie każdy się na to odważa. Wesoła dziewczyna z niej, polecam. Z pochodzenia, przyjaciółka Ewy.

I tak zwiedzili: Park Retiro, Plazów moc (Mayor, Sol...), Palacio Real (o którego przyszło mi walczyć w klatce, na dziedziniec jednak nie zaszli, 7 euro, rozbój w biały dzień, od razu wiadomo z czego żyje król, a to ci skurczybyczek). Catedral de la Almudena, świątynia Debod, Gran Via.. możnaby wyliczać. Chyba standardowo.

Jak już nie wspomniałam, Madryt nie jest tak hiszpański, jak mógłby być. Trochę jest, ale po prostu, jest kolejną stolicą Europy.. .. nie da się tego ukryć. Ale też ganić za to nie chcę, na Madryt cieszę się wciąż i pamiętam po dziś dzień. Dobrze się zorganizowali chyba, każdy zachwycał się stacją REFNE, albo też metrem do samego Terminalu na lotnisku. Madryt, porządne miasto, turyści zadowoleni. Klimat czasem ma.

I wstąpili: na churros nieopodal Prado, każdy musi zjeść w Hiszpanii churros i każdy musi objąć palmę, no co ty, Łucio, nie wiesz? Na tapas, raz, Ilona znała klawe miejsce, najeść można się, wielkie świniaki podają.

Lecz przede wszystkim, najbardziej nam znane z Madrytu lotnisko. Największą atrakcją jego to to, że na terminalu 2 nie ma punto de encuentro i trzeba dobrych kilkunastu minut, żeby przemieścić się z terminalu na inny. Nie najtrudniej też przeskoczyć przez bramki w metrze, ale tylko wtedy, gdy bilet nie działa i gdy z drugiej strony asekuruje Bary.

Tyle o Madrycie, wspaniały był to czas. To może tak, Podziękowania wielkie w tym miejscu może dla Ilony, którą kocham po dziś dzień, a przy okazji Madrytu też, wspomnieć może raz można, pozdrowienia trochę dla pani Joanny Stachoń, która od pierwszego dnia naszej znajomości, gdy tylko nauczyła mnie słow "hola" i "yo soy" wiedziała, żem Madrileña.

Perkeeee?? PERKEE NOS DEJASTEEE??
Madryt od kuchni
Ale słodziaki
Jak działą granie na kieliszkach?
FLAMENCO!
Pierwsza ZARA
Ulice Madrytu
Palacio Real i lampa
Jak działa płaskorzeźba?
Juan Pablo II, znajoma twarz
Bareczek i Ilona odnaleźli wspólny język
Ogrody przed Palaciem
Fontanien moc, aż nie wiadomo co robić z nimi
Chyba tylko fotografować
Wielkie kolegi
Romantyczna esceneria
Nocne randki schadzki
Sol Sol Sol... (ballada o solu)
Dziwy parku Retiro
Piękność parku tegoż
Drzeweńka. Jak one działają?
Stolicowo, 2, 3.
Wystawa dziwów
Prohibido el paso - moje ulubione
Sergio Wandal Bastard P.
Notatki zawsze i wszędzie. Gdzie ich nie bylo?
Optujecie we flaszeczkę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz