Czy jeśli byłam w Sandomierzu i nie widziałam ojca Mateusza, to tak jakbym tam nie była?
Pewnie tak..
Ale żeby było łatwiej, umówmy się, że byłam jednak.
To chyba najurokliwsze miasto na trasie tego wypadu w Polskę. Nastąpił też tam chill out i odpoczynek od goszczenia w różnych miejscach. Wybrałyśmy hostel. Gościowanie jest wielce ok, wiadomo, ale czasem tez trzeba od niego odpocząć, ponieważ, jak się okazało, bycie gościem też męczy. A na pewno tuczy.
Urocze stare miasto (a wszystko zaczyna się od robiącej wrażenie Bramy Opatowskiej), wspaniały renesansowy ratusz, a pod tym wszystkim podziemia (niezła traska podziemna).
Jest też szereg innych atrakcji, np. zamek (14 wiek) albo zespół klasztorny Dominikanów przy kościele św. Jakuba. A propos przez Sandomierz idzie jedna z bardziej znanych Dróg św. Jakuba (małopolska).
Ceniłam też sobie wąwozy: św. Jakuba i św. Jadwigi.
Jest też Dom Długosza, ale uwaga, on się tam nie urodził. Tylko fundował takie domy na róże cele w kilku miejscach w Polsce.
A żeby dojść tam, trzeba wcześniej przedostać się przez Ucho Igielne :) Bliskie Igle bardzo.
Wszystko to w połączeniu z brakiem ludzi i chill outem poniekąd daje efekt urokliwości.
Chętnie wróciłabym do Sandomierza pospacerować,
BTW, wiecie, jak się nazywa urządzenie do mierzenia poziomu piasku? :}
Galeria: https://picasaweb.google.com/109545234949493190291/Sandomierz#
Źródła:
http://www.e-sandomierz.pl/sandomierz-zabytki
http://www.sandomierz.pl/index.php/pl/zabytki/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz